Na osłodę pierwszego dnia nauki na kolację miałam naleśniki. W każdym domu smakują trochę inaczej, każdy ma swoją sprawdzoną recepturę. Robione według tego przepisu jem od zawsze, do takich jestem przyzwyczajona i takie najbardziej mi smakują. Nie za cienkie, nie za grube. Dzisiaj były z twarożkiem, nutellą i bananem. Światło nieciekawe, jak to zawsze wieczorem, ale myślę, że wybrałam jakieś w miarę sensowne zdjęcie. Polecam! Źródło przepisu: mama :D
Składniki (5 sztuk):
szklanka mleka
1 jajko
ok. 2 łyżki oliwy
szczypta soli
mąka (ile ciasto zabierze, musi mieć konsystencję gęstej śmietany)
Wszystkie składniki miksujemy, wylewamy na lekko natłuszczoną patelnię i smażymy z obu stron. Podajemy z ulubionymi dodatkami, zarówno słodkimi, jak i wytrawnymi. Smacznego!
11 komentarze:
Och, jakie pyszne. :) Uwielbiam naleśniki.
Banan i nutella są idealne do naleśników :)
Naleśniczki na słodko:) mniam mniam :)
Niesamowicie się zasłodziłam :D
Pycha!. Gdziez o takiej godzinie z takimi naleśnikami, które od x wieku mi nie chcą oderwać się od patelni!?:D
fajna ta naleśnikowa osłoda :)
Piękne. Podoba mi się Twój przepis, na pewno wykorzystam patent na swobodne dosypywanie mąki, bo to chyba najlepsze rozwiązanie, a ja na idealne proporcje jeszcze nigdy nie trafiłam :)
Dokładnie, trzeba sobie zaufać i sypać na oko ;)
takie nalesniki to gwarancja dobrego humoru :) zdecydowanie!
ładne, lubię takie jaśniutkie
U mnie naleśniki będą zapewne jutro, bo piątek ;)
Prześlij komentarz