Ulepszona wersja jabłecznika. Bezcukrowa, bezglutenowa, w ogóle "bez wszystkiego", a jednak pyszna i można ją jeść bez wyrzutów sumienia. Robiona w święta, smakowała wszystkim, nawet smakoszom normalnych ciast. Przepis stąd. Ja galaretkę zastąpiłam żelatyną, bo po prostu jej nie miałam (iść do sklepu, kupić "galaretkę", w domu zorientować się, że do koszyka włożyłam kisiel cytrynowy, bezcenne).
Składniki:
1 kg jabłek (po obraniu i utarciu ok 750g)
1 opakowanie galaretki cytrynowej
400 ml wody
450 g ugotowanej białej fasoli lub 2 puszki białej fasoli konserwowej
3 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
60 g brązowego cukru
20 g mielonego siemienia lnianego (2 kopiaste łyżki)
2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki kardamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 opakowanie galaretki cytrynowej rozpuszczamy we wrzątku i odstawiamy do ostygnięcia.
Ugotowaną fasolę, lub odcedzoną,opłukaną i dobrze osuszoną fasolkę z puszki blendujemy razem z jajkami, brązowym cukrem, proszkiem do pieczenia, siemieniem lnianym i przyprawami korzennymi (1/2 porcji cynamonu).
Dokładnie zmieloną masę wylewamy do tortownicy wyłożonej na dnie papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180'C na 40 minut, następnie również odstawiamy do ostygnięcia.
Jabłka ucieramy na dużych oczkach tarki, wlewamy do nich galaretkę, dodajemy pozostały cynamon
i mieszamy, po czym wstawiamy naczynie z jabłkową masą do lodówki.
Gdy fasolowy spód będzie już chłodny, a jabłka z galaretką zaczną już wyraźnie "gęstnieć", przelewamy masę do tortownicy, rozprowadzamy na równo łyżką i odstawiamy na 2-3 godziny do lodówki, aż całość całkiem stężeje.