Chodź są w nich bakalie, wałkowanie i wykrawanie nie sprawia żadnych problemów. Ważne jest jednak, żeby nie piec ich zbyt długo-w moim przypadku było to idealnie 9 minut. Wychodzi ich bardzo dużo, u mnie pięć dużych talerzy. Spróbujcie, a gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni. W tym roku już raczej ich nie przygotujecie, bo ciasto musi leżeć 6 tygodni w chłodnym miejscu... ale może w następnym?
W sobotę je ozdabiam, pochwalę się efektem :D
Przepis pochodzi z bloga Aganiok
Pierniczki AGANIOK
ilość porcji: duuuużo!
Ciasto przygotwujemy pod koniec października!!!
____________
500 g miodu naturalnego
2 niepełne szklanki cukru
250 g masła lub margaryny
1 kg + 1 szkl mąki pszennej
3 jaja (niezbyt duże)
3 łyżeczki sody oczyszczonej
125 ml mleka
1 czubata łyżka ciemnego kakao
BAKALIE (przykładowy zestaw)
100 g orzechów laskowych
100 g migdałów
100 g rodzynek
50 g skórki pomarańczowej
PRZYPRAWY (przykładowy zestaw)
2 łyżeczki mielonego cynamonu
2 łyżeczki mielonego imbiru
1/2 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
1/2 łyżeczki mielonych goździków
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
szczypta soli
DO SMAROWANIA: 1 jajo +3 łyżki mleka
____________
Ciasto najlepiej przygotować w melakserze (do mojego wchodzi pół porcji
ciasta), ponieważ mieszane są bardzo gorące składniki. Można również
mieszać ręcznie, jednak wymaga to sporej siły, więc najlepiej poprosić o
pomoc mężczyznę :-).
Rodzynki moczę i siekam razem z pozostałymi bakaliami.
Mąkę przesiewam.
Miód, cukier i tłuszcz wkładam do garnka, powoli podgrzewam stale
mieszając, aż wszystkie składniki się połączą, odstawiam z gazu i dodaję
bakalie oraz przyprawy.
Do miski (lub melaksera) wrzucam część przesianej mąki, jaja, sól, sodę
rozpuszczoną w zimnym mleku, kakao, mieszam. Po chwili dodaję gorącą
masę z tłuszczu i miodu, ponownie mieszam. Na końcu jak masa jest już
jednolita dodaję pozostałą mąkę i znowu mieszam.
Ciasto przekładam do naczynia, owijam folią spożywczą, którą należy
delikatnie ponakłuwać, aby ciasto oddychało, ale nie wyschło. Odstawiam
na kilka tygodni w chłodne miejsce (spiżarnia, ew. lodówka) aby
dojrzewało. Ciasto kiedy odpoczywa powinno zmienić konsystencję z
lepkiej i luźnej, na zwięzłą i twardawą.
Po ok. 6 tygodniach można przystąpić do pieczenia pierniczków.
Zimne ciasto jest twarde, dlatego przed pieczeniem ogrzewam je przez
pewien czas w temperaturze pokojowej. Jeśli jednak ciasto np. kruszy się
i trudno wyrabia (wilgotność ciasta zależy m.in. od rodzaju użytej
mąki), podczas wyrabiania zwilżam dłonie wodą i wtedy ciasto znowu
nabiera elastyczności.
Ciasto wałkuję, lekko podsypując mąką, na ok. 0,5 cm i wykrawać
pierniczki. Pierniczki tuż przed włożeniem do piekarnika smaruję jajkiem
rozmąconym z mlekiem.
Piekę pierniki w 160-170 stopniach przez 9 - 11 minut, w zależności od
ich wielkości (zależy również od piekarnika). Kiedy wyjmuję gotowe
pierniczki z piekarnika, ich brzeg powinien być już twardy, a środek
pozostawać jeszcze miękki, wtedy powinny zachować miękkość po
ostygnięciu. Gdy jednak są zbyt twarde, to do puszki z piernikami
wkładam na kilka dni cząstki jabłek i kilkakrotnie mieszam.
Odbiłam się w bombce :D |
3 komentarze:
Co za kompozycja!
Ale były przepyszne, to muszę przyznać. <3 Możecie zazdrościć!
A ja nie wiem, może nastawiłam się na coś obłędnego, w końcu cały Internet oszalał na punkcie tych pierników, a tu... no dobre nie powiem, ale jadłam lepsze i spodziewałam się czegoś lepszego. Za rok będę piec lebkuchen, lub cały piernik, ale te, no szkoda zachodu, tyle czekania a roboty tyle samo co przy normalnych, a może i więcej, bo kleiły się okropnie. Ale pozdrawiam cieplutko i powodzenia z dekorowaniem :)
Hmm, moje pierniki nie kleiły się wcale. Z ciastem pracowało się bardzo przyjemnie, nie było żadnych komplikacji. Ze dwa lata temu robiłam takie pierniczki "na ostatnią chwilę", i powiem szczerze, że pieniki Aganiok biją je na głowę. Za rok na pewno upiekę je ponownie. Ale każdy lubi co innego :)
Prześlij komentarz